Posobkiewicz: Nie wyobrażam sobie, żeby zdrowiem Polaków zajmowali się lekarze weterynariiJak pomysł utworzenia nowej instytucji zajmującej się bezpieczeństwem żywności ocenia główny inspektor sanitarny Marek Posobkiewicz?Ministerstwo Rolnictwa zapowiada utworzenie jednej instytucji zajmującej się bezpieczeństwem żywności. Jak Pan ocenia ten pomysł?
Szczegóły nie są jeszcze znane, a przynajmniej mi nie są znane. Sygnały docierające z Sejmowej Komisji Rolnictwa są jednak niepokojące. To kolejna już próba przeforsowania takiego rozwiązania. Kolejni ministrowie zdrowia począwszy od prof. Zbigniewa Religi wyrażali zdecydowany sprzeciw, ponieważ z punktu widzenia ministra zdrowia najważniejsze jest zdrowie społeczeństwa. Z całym szacunkiem, ale nie wyobrażam sobie, żeby zdrowiem Polaków zajmowali się lekarze weterynarii. Bezpieczeństwo żywności nie kończy się na zdrowiu zwierząt. Obejmuje m.in. takie zagadnienia jak: stosowanie substancji dodatkowych, pozostałości substancji szkodliwych, alergeny, suplementy diety, GMO, przedmioty do kontaktu żywością i migracje substancji szkodliwych dla zdrowia, itd., a więc znacznie szerszy obszar niż kwalifikacje najlepiej wykształconego lekarza weterynarii. Siłą rzeczy w nowej instytucji te zagadnienia nie byłyby pierwszoplanowe, z ogromną szkodą dla zdrowia konsumenta.
Pytanie, czym to grozi, jest w zasadzie retoryczne.
Rozmawiamy na portalu medycznym, więc powiem tak: wystarczy przypomnieć tworzenie Kas Chorych czy NFZ. W okresie tworzenia tak dużych instytucji oraz ich przekształcania pewnego rodzaju chaos oraz zamieszanie są nieuniknione. Taki żywnościowy NFZ byłby bardzo daleko od konsumenta. Dziś w ramach naszego nadzoru wykonujemy kilkaset tysięcy kontroli, w tym ponad 20 tys. kontroli interwencyjnych po sygnałach od konsumentów lub wynikających z nadzoru epidemiologicznego. To wielka wartość tego systemu, ponieważ połączenie tych dwóch aspektów pozwala na szybką reakcję. Każdy powiatowy inspektor sanitarny po uzyskaniu informacji od lekarzy o zatruciach natychmiast może połączyć ten fakt z jakością i bezpieczeństwem żywności. Dzięki temu można szybko i skutecznie identyfikować oraz eliminować źródła tego zagrożenia. Znam dobrze Niemcy i wiem, że oni tego nam zazdroszczą. Wiedza o epidemii werotoksycznym szczepem E coli do władz centralnych doszła dopiero, gdy zabrakło stanowisk do dializ. Doprowadziło to do wielu tysięcy zatruć, ponad 850 przypadków ciężkiej, ostrej niewydolności nerek oraz do ok. 50 zgonów, Zresztą Niemcy wyciągnęli z tego wnioski wprowadzając rozwiązania zapewniające większą czułość nadzoru. Po powstaniu scentralizowanej inspekcji żywności osłabi się dobrze działający nadzór zapobiegawczy a czas wykrycia ogniska zatrucia będzie bardzo długi. W konsekwencji może się zwiększyć się liczba salmonelloz oraz innych zatruć pokarmowych. Nie rozumiem dlaczego musimy w Polsce przeprowadzać eksperymenty na konsumentach.
Więcej na stronie: http://www.medexpress.pl/posobkiewicz-nie-wyobrazam-sobie-zeby-zdrowiem-polakow-zajmowali-sie-lekarze-weterynarii/63629
pełna lista aktualności
|