Zdiagnozowanie ADHD sprawiło, że rodzice, czy nauczyciele w szkołach musieli zacząć akceptować dzieci, które same wychodziły z ławek, głośno rozmawiały, albo nie potrafiły usiedzieć w miejscu. Aby nieco „stłumić” takie niesforne zachowania, lekarze przepisywali pacjentom, u których zdiagnozowano ADHD odpowiednie leki. I jak to się mówi – tu był pies pogrzebany.
Na wymyśleniu tej choroby najwięcej skorzystały właśnie firmy farmaceutyczne, między innymi producent leku Ritalin. Preparat od samego początku „powstania”ADHD, był polecany jako środek, który najskuteczniej zwalcza objawy tej choroby. Świadczą o tym liczby – w Niemczech, na początku lat 90. Ritalin był sprzedawany na poziomie ok. 34 kg rocznie, w 2011 roku sprzedaż wzrosła do…1760 kg!
Jak to możliwe, że lekarze i pacjenci byli oszukiwani przez tyle lat? Okazuje się, że taki „przekręt” to tak naprawdę nic trudnego, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że Eisenberg wymyślił ADHD prawie pół wieku temu. Aby „stworzyć” chorobę, wystarczy mieć dobre układy z zespołami decydującymi o klasyfikacji chorób, takie klasyfikacje przygotowuje np. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, a na ich indeksach opiera się później praktycznie cały świat. Dla Leona Eisenberga dotarcie do członków takich zespołów nie było niczym trudnym, bo „wynalazca” ADHD sam zajmował wysokie stanowiska. W latach 2006-2009 zasiadał nawet w Komisji do klasyfikacji chorób i zaburzeń psychicznych XII Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, a przez ponad 40 lat był uznawany w USA za lidera w dziedzinie psychiatrii dziecięcej.
Swoją tajemnicę, Eisenberg wyznał już w 2009 roku, na kilka miesięcy przed swoją śmiercią. Niemieckie media przekazały tę informację dopiero na początku zeszłego roku, jak widać wieść o tym, że ADHD tak naprawdę nie istnieje rozchodzi się po świecie bardzo wolno. Nic dziwnego, przez wiele lat choroba zdążyła już „wrosnąć” w naszą świadomość. O to by prawda nie wyszła na jaw dbają też pewnie firmy, produkujące leki na ADHD.
Biorąc pod uwagę powyższe pojawia się pytanie, jak interpretować w takim razie wnioski wielu badań łączących tę chorobę ze składnikami żywności?
(Źródło: wpolityce.pl).